3x04 "Every man for himself"

Jasmina23

Zobaczyłam odcinek i podobał mi się, ale był jakiś taki... nie potrafię tego opisać i określić.... najbardziej nadal podoba mi się 3x02 w tym sezonie... ale przechodząc do odcinka i fabuły:

retro- fajne, ale moim zdaniem najnudniejsze z wszystkich o Sawyerze- chociaż plus za to że pokazywały jego prawdziwą naturę.....

wyspa- no coż taki spokojny mi się wydał ten odcinek, nic mnie wgniotło w krzesło... oczywiście jako fanka SKATE przyglądałam się uważnie scenom Kate i Sawyera... i wydaje mi się, że Kate specjalnie mu powiedziała, że go nie kocha bo ją wkurzył i nie chciał się przed nią otworzyć (a tym samym chronił ją, ale Kate o tym nie wiedziała)... i chciała mu przekazać, że ona wolałaby go z filozofią "live together, die alone"... ale jaki by nie był jej wybór to Sawyer zawsze będzie dla niej ważny i tyle......

othersi- szkoda mi tej Collen, ale z drugiej strony jakby miała umrzeć Sun to lepiej się stało.... Pickett- on może teraz wprowadzić pewne zamieszanie w stosunkach othersów bo będzie działał pod wpływem chęci zemsty niż myślał racjonalnie... a wiadomo jaki jest bezwzględny Benjamin (fajne imię wogóle- podoba mi się)... Juliet- ona zaczyna się zakochiwać w Jacku, ale on jakoś się do niej nie garnie.... i wogóle to ta śmierć Collen pokazała mi, że oni są ze sobą związani jak rodzina.... teraz ktoś ucierpi- albo oni albo lostowicze... nie wiem za kim iśc... to tak jak z rodzinami w "romeo i julii" (wiem jakie skojarzenie )....

plaża- dziwne trochę te sceny na plaży, ale podoba mi się jeden pomysł- a mianowicie ja chcę Desa i Claire razem zobaczyć oni mi do siebie pasują poprostu... a swoją drogą to Charlie straszny zazdrośnik jest- tylko zobaczył Desa obok Claire i poszedł się wtrącić i Paolo- jakiś taki samotnik mi się wydaje, nie w sensie, że odilozowywuje się i mieszka na uboczu, tylko, że przebywa wsórb rozbitków, ale swoje myśli ale nie mówi o tym- on chyba jeszcze nas zaskoczy....

ogólnie mówiąc odcinek 8/10